Zupa rybna z krewetkami

Dzisiaj przedstawiam przepis na zupę rybną, który poznałam na warsztatach organizowanych przez "Twój Kucharz". Zupa jest bardzo esencjonalna, polecam ją, bo bardzo mi smakowała i na pewno ugotuję ją w domu. Jeśli masz możliwość kupienia  świeżej ryby, nie zastanawiaj się zbyt długo, spróbuj :)


Zupa rybna 
5 porcji   ok 1litr  bazy
Baza:
-cebula 200g
-marchewka 125g
-czosnek 1/4 główki
-seler naciowy 1/4 szt.
-por 1/4 szt.
-rozmaryn 2 obrane gałązki
-chilli 1/4 szt.
-1 oczyszczona ryba   i 3 krewetki
-szafran malutka szczypta (jest bardzo drogi;)

Co i jak…

Warzywa kroimy podsmażamy w garnku dodając w kolejności jaka jest podana na liście.
Do lekko zarumienionych warzyw z ziołami dodajemy przepołowioną rybę, krewetki i zalewamy woda (tak żeby przykryć wszystko)
Gotujemy przez około pół godziny.
Na koniec dodajemy odrobinę szafranu. 
Blendujemy całość, a następnie przecieramy przez bardzo drobne sitko wyrzucając to, co zostanie na sitku.
Zupa rybna przygotowanie do serwowania:
Odrobinę ryby lub krewetki  podsmażamy w garnuszku, dodajemy odrobinę drobno posiekanego czosnku (uważając, żeby sie nie spalił) praktycznie od razu zalewamy odrobiną białego wina, dodajemy nasza bazę rybną i sos pomidorowy w proporcjach 2bazy/1sosu pomidorowego.
Sól i pieprz do smaku.
Podajemy posypane kolendrą lub z odrobina oliwy na wierzchu i wyciśniętej cytryny.

Smacznego!









Zupa z białych szparagów

Nie miałam szczęścia na zakupach, polowałam na zielone szparagi, dostałam tylko białe. Dlaczego tylko? Bo według mnie są mniej delikatne, dłużej je obieram ze skórki, często jak są nieświeże są lekko zdrewniałe na końcach. Mam sprawdzoną metodę na wykorzystanie białych szparagów: dzielę je na dwie części, jedną wykorzystuję do zupy, pozostałą jako dodatek np. do mięsa.


Składniki:

  • rosół lub wywar z warzyw - 1-1,5 litr
  • 2/3 pęczka białych szparagów
  • trawa cytrynowa - 1 źdźbło
  • czosnek - 1 ząbek
  • sól, pieprz
  • żółtko
  • śmietanka - 3 łyżki
  • seler - połowa korzenia
  • łyżka mąki
  • ryż - szklanka



Przygotowanie:

  • szparagi kroimy na dwie części ( 1/3 zaczynając mierzyć od główki szparaga i 2/3 pozostała część - tę część wykorzystamy do przygotowania zupy)
  • szparagi do przygotowania zupy kroimy na kawałki wielkości 2 cm, seler również kroimy na małe kawałki - celem szybkiego ugotowania warzyw
  • gotujemy ryż w gorącej wodzie zgodnie z instrukcją
  • kawałki  szparagów, selera , czosnek, trawę cytrynową gotujemy do miękkości w rosole
  • zawartość z wyj. trawy cytrynowej miksujemy blenderem na mus, który przecedzamy przez sito, aby zupa była gładka
  • mąkę rozpuszczamy w śmietance, dodajemy żółtko, mieszamy, dodajemy do zupy i dokładnie mieszamy, zagotowujemy zupę
  • doprawiamy solą i pieprzem
  • podajemy zupę z ryżem lub kluseczkami 

Smacznego :)














Warsztaty fotograficzne i kulinarne organizowane przez "Twój Kucharz"

Spotkanie zaczęło się od warsztatów dot. fotografii kulinarnej z Anią Grudzińską-Sarna i Kamilem Sarna z bloga JedzenieJestPiekne, którzy przedstawili  nam w sposób przystępny, jakie czynniki wpływają na jakość zdjęć, jakie parametry pozwalają osiagnąć zamierzony efekt, co pozwoli nam poprawić jakość wykonywanych przez nas zdjęć, czyli co można zrobić, aby pokazać, że jedzenie jest piękne. Poniżej kilka zdjęć z warsztatów...











no i zaczęło się gotowanie, menu warsztatów było ambitne...

Gotowaliśmy pod okiem Szefów kuchni : Bartka Płócienniak, Fabrice'a  Boulahouache i Miguela Moreira, to była prawdziwa przygoda i przyjemność :)
Czasem niewiele, ale i zarazem dużo trzeba, aby zadziało się coś magicznego: odpowiednie towarzystwo, genialne  słakdniki, dobry pomysł, fajna energia, chęć uczenia się, umiejętnośc słuchania, potrzeba zabawy, wyszukane smaki, radość odkrywania nowości, nowe miejsce...  

Zupa rybna z krewetek:






Małże św. Jakuba z chorizo i młodym szpinakiem




Jagnięcina nowozelandzka z pikantnym  chutney z moreli, kaszą gryczaną i sosem z koziego sera i mięty


Uli zdjęcie na Uli fartuchu - pomysłowe :)


Labraks na risotto z miętą, świeżymi pomidorami i pieczoną papryką





moja inwencja, z dedykacją dla Uli, Ani i Bartka  :)  




no i na koniec deser "Macaron" - makaroniki z kremem cytrynowym z bazylią, truskawkami i chrupiącą białą czekoladą - autorstwa szefa kuchni Fabrice'a






Dziękuję Twój Kucharz , Jedzenie Jest Piekne, restauracji Konfederacka 4  i Ani Strugalskiej za możliwość udziału w tych warsztatach za przyjacielską atmosferę, za smaki, które było mi dane poczuć, za możlwość poznania tajników fotografii kulinarnej, za to że sporo nauczyłam się gotując i za możliwośc poznania nowych osób i spotkania znajomych już mi blogerów.


Rabarbar zapieczony, pod kruszonką

Ciasto z drożdżowe z kruszonką upieczone, w powietrzu unosi się zapach pieczonego ciasta, w dodatku drożdżowego, które rzadko  pojawia się w moim domu. Zostało mi sporo rabarbaru i kruszonki... Rozwiązanie jest jedno - połączyć te składniki i dodać łyżkę konfitury różanej, która chyba czekała na tę okazję.


Składniki:

  • 500g rabarbaru pokrojonego na 1 cm kawałki 
  • konfitura różana - 1 łyżka
  • cukier - 2 łyżki

 kruszonka:
  •  8 dkg masła
  • 8 dkg mąki
  • 5 dkg cukru pudru


Przygotowanie:

  • umyty i pokrojony rabarbar mieszamy z konfiturą różaną i 2 łyżkami cukru
  • mąkę, cukier  puder, masło łączymy razem, rozcierając ciasto w rękach tak, aby powstało jak najwięcej ziaren kruszonki
  • małe naczynia ceramiczne wypełniamy rabarbarem, posypujemy kruszonką i pieczemy w piekarniku w temperaturze 200 stopni przez 35-40 minut. 
  • można podać z bitą śmietaną lub jogurtem naturalnym lub gałką lodów waniliowych
Smacznego :)







Kraków - restauracja Konfederacka 4

Konfederacka 4 - adres, który należy zapamiętać i należy tam się udać- samemu, z rodziną, ze znajomymi... , z okazji, bez okazji, przy okazji...
Jestem pod wrażeniem tej restauracji z kilku powodów: z uwagi na miejsce, na ludzi ją prowadzących, smaków i warsztatów kulinarnych, które tam odbyły się i w których miałam przyjemność uczestniczyć. Warsztatom najlepszym, na których do tej pory byłam, i którym zadedykuję osobny post. Dzisiaj piszę o restauracji...

Miejsce

Miejsce z  oddala wydaje się niepozorne, im bliżej serca restauracji, czyli kuchni, tym  mocniej czaruje swym urokiem, jak widać na zdjęciach nowoczesny design w starym domu,w bardzo zielonej części Krakowa, na Dębnikach. W restauracji/winiarni, bo to wina są na pierwszym planie, gdy wchodzimy do lokalu - czujemy już, że będzie to miejsce, do którego chętnie będziemy wracać. Olbrzymie okna z widokiem na podwórze spowite zielenią  powodują, że nasze pragnienie światła, słońca  i zieleni zostaje ugaszone. Zdjęcia tylko próbują oddać klimat lokalu.





















Ludzie

Bartek Płócienniak, Fabrice Boulahouache i Miguel Moreira, to osoby z pasją do gotowania,  potrawy ich autorstwa masz szansę spróbować i zakochać się w nich. Fabrice wspólnie z nami przygotowywał makaroniki z kremem cytynowo-bazyliowym, truskawkami i białą czekoladą – nigdy ich nie robiłam, oczekiwanie wielkie, smak rewelacyjny! Swój deser zjadałam z przymkniętymi oczami, zachwycając się bardzo. Natomiast Miguel gotował z nami esencjonalną zupę z ryb i owoców morza - takiej zupy jeszcze nie jadłam - jestem pod olbrzymim wrażeniem! Co za smak! Naszym przewodnikiem po restauracji Konfederacka 4 był Bartek, który w sposób otwarty i przyjacielski opowiadał o prowadzeniu kuchni, restauracji, dobieraniu win do potraw, poszukiwaniu nowych smaków, technice przygotowywania potraw. Blogerami opiekowali się Panowie, a w kuchni rządziła Ania, która ze stoickim spokojem, uśmiechnięta gotowała  dla wszystkich gości restauracji - jestem pod wrażeniem, jak łatwo Ani  jak to przychodziło.

Smaki

Od zawsze wiedziałam i słyszałam: wysoka jakość składników gwarantuje dobrą kuchnię. Smaczna kuchnia nie musi być droga, ale zależy co mamy na talerzu. To czym uraczono nas na Konferderackiej 4, to strzał w dziesiątkę, moje ulubione smaki w wielu wersjach, czysta poezja... 
Bartek opowiadał jak wielką wagę przywiązują do jakości warzyw, mięsa i innych produktów, jakich mają dostawców, czym kierują się przy wyborze dostawców... Ceny, które płaci restaurator za składniki, mimo cen nie detalicznych, to ceny kosmiczne, jedzenie nie może być tanie, jeśli ma być to byś stan ducha- "just like heaven". Nie każdy ma możliwość i okazję przygotowywać sos do jagnięciny w skład, którego wchodzi 50 dkg rewelacyjnego sera koziego! Pierwszy raz w życiu jadłam i przygotowywałam małże św. Jakuba- smak mnie zaskoczył, nie umiem ich porównać do żadnego innego smaku, nie zaspokoję Waszej ciekawości, czyli rozczaruję Was, musicie sami spróbować... teraz wiecie gdzie.

Warsztaty

o tym w następnym poście ..., ale możesz przeczytać co będziemy gotowali :)
   


Placek drożdżowy z kruszonką i owocami


Ciasto drożdżowe, ale jakie? Zdanie na temat, jak zwykle podzielone, na jednomyślność w rodzinie jak zwykle nie ma miejsca. Ja wolę z rabarbarem, ktoś za kruszonką... Dlaczego nie uszczęśliwić wszystkich?


Przepis pochodzi z "KUCHNI POLSKIEJ" ( Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne - 1968), z książki na której miliony Polaków wychowało się, ponieważ nasze babcie i mamy właśnie do tej książki najczęściej sięgały próbując nowych potraw.

 Składniki - Ciasto:
  • 50 dkg mąki
  • 3 dkg drożdży
  • ok. 1/2 litra mleka
  • 2-3 żółtka
  • 10-15 dkg cukru
  • sól
  • 10 dkg masła
  • skórka cytrynowa
  • wanilia
  • tłuszcz do formy
  • 40 dkg rabarbaru pokrojonego w 1 cm kawałki
  • 5 dkg cukru – pudru


 Składniki - kruszonka:

  •  8 dkg masła
  • 8 dkg mąki
  • 5 dkg cukru pudru

Sposób przygotowania:

kruszonka:

mąkę, cukier  puder, masło łączymy razem, rozcierając ciasto w rękach tak, aby powstało jak najwięcej ziaren kruszonki
  
ciasto:
  •  mąkę przesiać, zagrzać, zarobić zaczyn: drożdże rozetrzeć z 1 łyżką cukru i 10 dkg mąki, mleka dodać tyle, aby rozczyn miał gęstość śmietany - zostawiamy w ciepłym miejscu, pod przykryciem, aby wyrósł
  • szeroką prostokątną blachę smarujemy tłuszczem, włącznie z brzegami, oprószamy mąką
  • żółtka ucieramy z cukrem na pulchną masę, wyłożyć ją do miski, dodać rozczyn, resztę mleka, szczyptę soli, skórkę cytrynową i wanilię 
  • zarobić ciasto: wyrabiać dokładnie, aż wszystkie składniki połączą się. Gdy ciasto jest gładkie i lśniące i na powierzchni ukażą się pęcherzyki powietrza, wlewać po trochu roztopiony i ostudzony tłuszcz, nadal starannie wybijając, aby było pulchne. Zostawić ciasto do wyrośnięcia
  • gdy ciasto zwiększy swoją objętość o 100% , wyłożyć je na blachę, powierzchnię wyrównać, ułożyć  równomiernie pokrojone owoce, posypać kruszonką
  • zostawić je w ciepłym miejscu do wyrośnięcia ponownego
  • gdy ciasto wyrośnie wstawić  do nagrzanego piekarnika  180-200 stopni, piec około 30 minut

Smacznego :)









Tarta z botwinką i kozim serem


Każdy szanujący się bloger kulinarny w ostatnich dniach inauguruje sezon wiosenno-letni potrawami z botwiną,  szparagami i rabarbarem :)  Wszystkie te składniki pojawią się niedługo, zaczniemy od przepisu na tartę, których jest już sporo na blogu, ale takiej nie było...


Składniki do ciasta kruchego ( średnica formy okrągłej - 26 cm):

  • 250 g przesianej mąki,
  • 100 g margaryny lub masła,
  • 2 żółtka,
  • szczypta soli,
  • 1,5 łyżki śmietany


Składniki nadzienia:

  • 1 duży pęczek botwiny - zwracam uwagę, aby liście były świeże, nie zwiędnięte
  • łyżka masła 
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 5 plastrów żółtego sera ostrego
  • 3  jajka
  • śmietana kremówka- 2-3 łyżki
  • sól morska, pieprz świeżo mielony, zioła prowansalskie
  • ser kozi w kształcie rolady - 100 gram
  • pęczek koperku
  • krem z octu balsamicznego do smaku i dekoracji
  • garść orzechów włoskich



Przygotowanie:

  • mąkę przesiewamy przez sito, dodajemy wszystkie pozostałe składniki i w rękach zagniatamy, aż do uzyskania jednolitej masy. Wkładamy do lodówki na 1/2 godziny, najlepiej pod przykryciem
  • schłodzone kruche ciasto rozwałkowujemy, przenosimy do formy, dociskamy brzegi i usuwamy nadmiar ciasta
  • na ciasto kładziemy pergamin i wsypujemy fasolkę (aby ciasto nam nie urosło) pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 10 minut, następnie zdejmujemy pergamin z fasolkami i pieczemy samo ciasto jeszcze  5 minut, wyjmujemy z pieca
  • kroimy na 0,7 cm kawałki łodygi botwiny
  • kroimy liście botwiny na 2 cm kawałki
  • na rozgrzaną patelnię wrzucam masło, pokrojony drobno czosnek, przez ok. 1 minutę przesmażam- dodaję pokrojone łodygi botwiny i duszę pod przykryciem ok. 7 minut, po tym czasie dodaję liście botwiny i razem duszę je jeszcze 5 minut, połowę koperku, pokrojony drobno żółty ser.
  • miksuję 3 jajka na pianę, dodaję śmietanę,  pół łyżeczki ziół prowansalskich, sól morską, pieprz grubo mielony, miksuję wszystko na pianę
  • nadzienie rozkładam równomiernie na upieczonym spodzie tarty, polewam lekko sosem balsamicznym
  • masę jajeczną wylewam równomiernie na tartę i wkładam szybko do piekarnika - przez pierwsze 3 minuty włączam opcje piekarnika „termoobieg”, aby masa stężała nam szybko i nie zrobił się zakalec 
  • następnie wyłączam „termoobieg” i ok. 20-25 minut piekę tartę ustawiając piekarnik "góra/dół", pięć minut  przed końcem pieczenia rozkładam na tarcie pokrojoną na plastry roladę z sera koziego,  sypię gruboziarnistym pieprzem
  • kroję na średnie kawalki orzechy włoskie, wrzucam je na rozgrzaną patelnię i ok. jednej minuty prażę orzechy mieszając, aby nie przypaliły się
  • przed podaniem dekoruję tartę listkami koperku, orzechami i octem balsamicznym
Smacznego :)













BLOGERCHEF - konkurs kulinarny dla blogerów



Blogerchef – moja przygoda zaczęła się dla mnie fantastycznie – dostałam się do półfinału! 
Dzień przed konkursem pomyślałam - czy dam radę?  W dniu konkursu - czy nie dam plamy? 
Ale, to dopiero początek…



Idea

Blogerchef to konkurs, jakiego w Polsce nie było. Chwała organizatorom: Kasi Szatkowskiej  i Markowi Bielskiemu za pomysł i realizację.  Za to, że wielu  chętnych do uczestnictwa w tym konkursie musiało rozwinąć swoje zainteresowania i pogłębić wiedzę, by poznać bliżej kuchnię Europy, Azji i Ameryki. Poznać i użyć twórczej wyobraźni, aby swoimi potrawami przyciągnąć uwagę innych. Przy poszukiwaniach inspiracji do uczestnictwa w konkursie można (trzeba) było sporo się nauczyć, poznać nowe składniki i przyprawy typowe dla danej części świata, podpatrzeć , jak robią to inni, czasem lepiej, czasem inaczej, niż robimy i robiliśmy to sami. W przeciwieństwie do wielu konkursów ogłoszonych na FB, ten nie był na tzw. „lajki”, owszem publika FB miała szansę wybrać swojego półfinalistę, ale tylko jednego; pozostałych wybierało fachowe jury.
Oglądając Masterchefa obserwujemy produkcję telewizji  komercyjnej nastawioną na poprawę własnych statystyk oglądalności  poprzez  drażnienie, intrygowanie, rozśmieszanie widza często kosztem uczestnika, który speszony, zawstydzony próbuje ratować twarz. W Blogerchefie jest inny klimat, to Ty wymyślasz danie, które ugotujesz, gotujesz to co lubisz, nikt nie krytykuje Twoich umiejętności technicznych lub ich braku – kroisz i nie zastanawiasz się, jak trzymasz nóż w czasie krojenia i czy ruchy noża są płynne, niczym mistrza. Uwagi jury, a słyszałam ich sporo podczas dwóch półfinałów (IV i V) są konstruktywne, zwłaszcza, że miałam okazję próbować „krytykowanych” dań. Po otrzymanych uwagach każdy uczestnik konkursu robiąc to samo danie kolejny raz na pewno zrobi je lepiej.  Z jednej uwagi Mirka Drewniaka sama skorzystałam przygotowując swoje danie półfinałowe: na talerzu mogą być tylko składniki jadalne – np. krewetki zanurzone w sosie muszą mieć usunięty ogonek -  ważniejszy niż wygląd potrawy, jest komfort jedzenia.


Miejsce

Celem mojej wycieczki na półfinał była restauracja Dworek New Restaurant w Bielsku Białej. Mieszkam stosunkowo niedaleko, ale trochę czasu zajęło mi przeglądnięcie maps google zanim miałam pewność, że dotrę odpowiednią drogą i się nie spóźnię.  Gdy dotarłam na miejsce, od razu zwróciłam na niego uwagę – Dworek był widoczny z daleka, otoczony zielenią, wyróżniał się na tle sąsiednich budynków. Zdjęcia tego miejsca w internecie nie oddają jego realnej urody:  tradycja i nowoczesność,  stare mury i betonowe wykończenia, „sypiące się” stare  ściany i nowe szklane, dbałość o drobne niuanse dekoratorskie - to nadało mu oryginalności.  Gości przywitali organizatorzy Blogerchefa Kasia Szatkowska, Marek Bielski oraz gospodarz Mirek Drewniak. Zrobili to z uśmiechem i polską gościnnością, każdy miał szansę czuć się komfortowo, ważnym i oczekiwanym.















Warsztaty

Po prelekcji nt. Mięso QAFP ze znakiem „Sprawdzony drób” mieliśmy okazję uczestniczyć w prezentacji dań z woka oraz sushi. Mirek Drewniak energicznie przystąpił do wrzucania składników do woka. Widać było, że wie co robi, gdy w świetle jupiterów i kamer zwróconych w jego stronę tworzył swoje dzieło. Szczęśliwcy degustujący efekt finalny Jego zmagań byli zadowoleni. Publiczność głodna zdjęć i jedzenia wykorzystywała każdą okazję, by zaspokoić swój głód silnych bodźców i pusty żołądek.  Na oczach publiczności przygotował steki z indyka na maśle ghee, marynowane w mleczku kokosowym, filet z kurczaka w sosie teryaki, z curry, sokiem z limonki i nutą kolendry oraz drobiowe kotleciki w sezamie podawane na musie z melona, skropione emulsją z oleju sezamowego i sosu sojowego.










Następnym punktem planu było wspólne gotowanie, pomysł idealny. Sporo osób miało wielką radość uczestniczyć w kulinarnej zabawie. Składników nie brakowało, zwłaszcza tych o azjatyckim rodowodzie. Ja z niewiadomych powodów w tym dniu byłam lekko wycofana i mimo zachęt ze strony Marka nie miałam parcia do trzymania noża i uczestnictwa w tym szaleństwie kulinarnym. Mój stan lekko mnie przestraszył, bo trochę nie czułam się na siłach, aby publicznie gotować dnia następnego.




 Kolejnym punktem spotkania był pokaz sushi. Maciej Baniak, doświadczony sushi-master, opowiedział zebranym gościom o rodzajach tego popularnego japońskiego specjału i technikach jego przyrządzania.  Do przygotowania sushi wykorzystywał pyszne chrupiące kawałki smażonego w panierce panko kurczaka, oraz mnóstwo typowych dodatków warzywnych. Szansę na naukę przygotowania sushi mieli wszyscy, wykorzystała ją Klaudyna. 













W pierwszym dniu poznałam wiele osób, ale na jedną czekałam szczególnie. Lubię klimat Jej bloga, romantyczny styl, lekkość pióra i piękne zdjęcia - jest to Anna Maria  z Kucharni. Wracając do hotelu słuchałyśmy wspólnie i głośno Devendry Banharta. Muzyka jeszcze bardziej nas zbliżyła – był klimat.

Z całą ekipą BCH (blogerzy, goście, uczestnicy…) spędziliśmy długi wieczór popijając piwo w leśnym zaułku Bielska – była okazja poznać się, pogadać, pośmiać. Żałuję, że mimo krótkiego kontaktu wzrokowego i krótkiej wymiany zdań nie miałam okazji do wymiany wizytówek i dowiedzenia się „who is who” z wszystkimi osobami, które były gośćmi pierwszego dnia Konkursu Blogerchef–  apeluję więc  do bywalców V półfinału do „poznania” się na FB – będzie okazja to nadrobić  :).


Konkurs

Kuchnia  azjatycka- to ona opanowała  V półfinał  Blogerchefa.  By dostać się do finałowej ósemki trzeba było być twardym, zapomnieć o stekach, tartach, szparagach i czekoladzie.

Imbir, kardamon, goździki, sezam, trawa cytrynowa, szafran, liście kaffir, chilli, curry, sos teriyaki - te składniki opanowały dwa dni azjatyckiego melanżu. Marzę o podróży do Tajlandii i Kambodży, w myślach byłam tam już nie raz, do podróży przygotowuję się już kilka lat, przeglądam zdjęcia i przewodniki…  
Dzięki temu półfinałowi sporo czytałam i wiem na pewno, że jeszcze bardziej pokocham te smaki. Wiem też, że sporo muszę się jeszcze  nauczyć – najlepsza lekcja gotowania to warsztaty, wizyty w polecanych restauracjach lub kolacja u znajomych, którzy wiedzą, do czego służy kuchnia.

W dzień konkursu,  nie będę ukrywać, miałam tremę. Rozmawiając przy śniadaniu z Basią, Natalią i Kingą z Kenwooda czułam lekkie obawy, że nie dam rady, że chaos mnie opęta i jak zwykle nie dosolę (moja cecha szczególna) - Bartek , ta uwaga nie jest do Ciebie  :)

Zaczęło się od losowania, nikt nie chce gotować pierwszy…  Oczywiście w wyniku losowania ja i Joanna byłyśmy tymi wybrańcami losu :)




Po losowaniu był test z wiedzy o kuchni azjatyckiej – test był bardzo trudny, trzeba by  sporo lektur przeczytać i podróży po Azji odbyć, by mieć satysfakcję z perfekcyjnego rozwiązania testu. Ta satysfakcja nie była mi dana, ale po rozmowach z innymi uczestnikami okazało się, że w tym odczuciu  nie byłam osamotniona :)




Miałam wielką przyjemność poznać i gotować z Uczestnikami konkursu, autorami  blogów:



Aby dostać się do półfinału wysłałam swoje propozycje konkursowe, które w czasie konkursu z moją drużyną gotowaliśmy:







Te potrawy  to moje smaki, ale po obejrzeniu kilku odcinków programu „Ugotowani” wiem, że nie wszystko każdemu smakuje -  dla jednej osoby ciasto może być zbyt słodkie, dla innej to samo niedosłodzone.  Jestem uważnym słuchaczem i wiem co mogę teraz lepiej zrobić. Długa cisza przy ocenie moich potraw była dla mnie zbyt długa. Może tylko tak mi się wydawało, ale okazało się, że jest dobrze. Smak, aranżacja i temperatura  dania były głównymi kryteriami przy ocenie potraw. Egzamin zdałam, mogłam dalej pracować  pod przewodnictwem innych Blogerów w przygotowywaniu kolejnych potraw.







Miałam świetny zespół: Bernadetę, Anię i Bartka – mocny zespół. Od pierwszej sekundy współpraca zadziałała mimo, że chwilę wcześniej byliśmy lekko nieprzytomni, niewyspani, z deficytem kofeiny.
Bernadeta, Ania i Bartek – jeszcze raz dziękuję Wam za luz, koleżeństwo, współpracę i uśmiech. Mam nadzieję, że będzie okazja spotkać się raz jeszcze, pogadać :)





Gotowanie to jak jazda samochodem – dobry kierowca wsiądzie do każdego samochodu i pojedzie. Pracowałam w czterech różnych zespołach i każdy był dobrze zorganizowany. W Ogrodzieńcu było świetnie, ale byłam tam obserwatorem, który czerpał przyjemność z rozmów, smakowania, poznawania nowych osób i ocenianych dań. W Bielsku pojawiła się chemia, której towarzyszą emocje, zabawa, ciekawość wynikająca z aktywnej pracy i interakcji w pracującym zespole. Publiczność była wspaniała, chętna do podjadania, blogerzy chętni do częstowania swoim potrawami.






Ktoś powie - to tylko gotowanie, ale wszyscy wiedzą, że nie tylko o gotowanie chodzi. Zamknij się sam w kuchni  i ugotuj coś pysznego tak, że aż kubki smakowe rozwala i  zjedz to sam, ze świadomością, że nie masz koło siebie nikogo komu mógłbyś powiedzieć , jakie to wyjątkowe i  jak jest Ci z tym dobrze. Hm, teraz wiem, gdzie jest m.in. źródło  blogowania kulinarnego – swój swojego znajdzie, choćby a może zwłaszcza w internecie :)













Po konkursie miałam okazję uczestniczyć w degustacji win i smoothies przyrządzonych przez barmana – Pana Darka. Feria smaków i kolorów dopełniła sobotni dzień lekkim rozluźnieniem i relaksem.












Dziękuję za udział w programie organizatorom – Kasi Szatkowskiej i Markowi Bielskiemu, jury w składzie Mirek Drewniak, Tomasz Żmuda i Dominik Kloc ( pseudonim Ryba, szef kuchni w Dworek New Restaurant). Chcę podziękować Basi, Kindze i Natalii z Kenwooda, które dbały perfekcyjnie o uczestników podczas gotowania, oraz Waldkowi z Jana Niezbędnego za kibicowanie i za puszkę zimnego piwa na wieczornej imprezie, do której nie przygotowałam się :)







Jeśli pojawi się druga edycja tego konkursu, to zachęcam Blogerów kulinarnych do udziału w konkursie, do wspólnej zabawy, zwłaszcza tych, którzy gotują w zaciszu własnej kuchni i chcą poznać innych pasjonatów gotowania :)

ps. zdjęcia w większości są autorstwa Blogerchefa






Wydruk

Print Friendly and PDF

Kraków - blog kulinarny